Od pustyni do zielonej krainy … (wersja z roku 2017)

 

Jakież było moje zdziwienie, że nie opublikowałam tego tekstu na blogu. Napisałam artykuł „Od pustyni do zielonej krainy” dla Klubu Polek na Obczyźnie. Teraz pomyślałam o kontynuacji, a tutaj taka niespodzianka. Tego tekstu nie ma na mojej stronie… Jest tylko w pliku Szkice… ??? … Zatem pomyślałam, że skoro chcę zrobić krok dalej i napisać kolejny rozdział to mam potrzebę wrócić do tego tekstu. Była pustynia, potem zielona kraina, teraz zakątek otulony śniegiem… Jednak, aby do niego dotrzeć dziś wrócę do tekstu, który napisałam kilka lat temu.

 

Zatem przed Wami

„Od pustyni do zielonej krainy” … (wersja z roku 2017)

 

Mieszkamy poza Polską już prawie 8 lat. Wyjechaliśmy, gdyż chcieliśmy żyć ,,normalnie,, a w Polsce nie było to możliwe w naszej sytuacji. Nasz synek chorował, mąż stracił pracę gdyż zamknęli jedyną firmę w jego branży, a moja pensja nie wystarczała na wiele. Chcieliśmy zaoferować naszemu synkowi czas spędzany z nami, co uznaliśmy za bezcenne, lepszy dostęp do medycyny, umożliwienie międzynarodowych badań, a w czasie wolnym od nauki realizację pasji. Podjęliśmy decyzję o wyjeździe we troje. Wiele osób dziwiło się. Pukali się w czoła i zastanawiali się, co robimy. Pytali dlaczego wyjeżdżamy z dzieckiem niepełnosprawnym poruszającym się na wózku na pustynię? Jak będziemy sobie tam radzić? A my wiedzieliśmy, że my we troje damy radę i że to dobry wybór.

 

 Pustynia – Katar

 

Nasza emigracja zaczęła się od pustyni. Przenieśliśmy się do nowego miejsca na ziemi, czyli do Kataru, gdyż mąż otrzymał bardzo dobrą ofertę pracy. Pierwsze dni były niezapomniane. Byliśmy jedynymi Polakami w Mesaieed, małym miasteczku położonym 30 kilometrów od stolicy. Wybór domu, rozpakowywanie, pierwsze zakupy zrobione w naszym miasteczku, przyniesione przez nas i przywiezione przez Adasia na wózku elektrycznym, którym się poruszał, po różnych wertepach, gdyż chodniki były dopiero robione. Ramiączka od stanika pomagały w zabezpieczeniu nóżek synka, gdyż tobołki przeważały. Później odkryliśmy, że można podjechać busem. 🙂 Sami ze siebie się śmialiśmy. Tak, jak dziś pamiętam, popołudniami siadaliśmy na schodach domu i patrzyliśmy na naszego synka bawiącego się z nowo poznanymi kolegami. Z biegiem czasu kupiliśmy auto, zamontowaliśmy windę do wózka. Z Polski rodzina dosłała nasz najazd do wózka i skuter terenowy, który nasz synuś używał w Polsce podróżując po górach, lasach i uliczkach w naszym miasteczku. Słono za to płaciliśmy, ale nie było to istotne. Ważne było tu i teraz oraz komfort życia codziennego naszego synka i nasz.

 

To był dobry czas. Pustynia okazała się dobrym domem na ten moment. Mieszkaliśmy w Katarze 6 lat. 3 lata z naszym synkiem i 3 we dwoje, bez naszego Adasia w ziemskim wymiarze. Wiedzieliśmy, że to był mądry wybór. Nasz synek był szczęśliwy, miał dostęp do bardzo dobrych specjalistów i co ważne spełniał swoje marzenia. A czy może być coś ważniejszego dla rodzica, niż uśmiechnięte, szczęśliwe i wdzięczne dziecko? Zapewniam, że nie. Mamy poczucie, że ten czas był bardzo dobrym dla naszego synka poza ostatnią drogą. Wiemy, że pomimo choroby nasz synek był szczęśliwy. Wielokrotnie nam to mówił. Jak i to, że nas bardzo kocha. Był to czas dobrego codziennego życia, podróży, spotkań z przyjaciółmi i znajomymi, a także odwiedzin rodziny i przyjaciół z Polski. Prowadziliśmy dom otwarty, gdzie każdy, czy to mały, czy duży mógł przyjść i się dobrze czuć.

 

Po odejściu Adasia do świata Aniołów mieszkaliśmy jeszcze w Katarze, ale podświadomie wiedzieliśmy, że pora na zmianę. W tym czasie udaliśmy się w podróż do Nepalu i odbyliśmy trekking dookoła Annapurny, który zmienił wiele w naszym myśleniu, ale też i we wzajemnych relacjach. Po powrocie wiedzieliśmy, że już tylko my i długo, długo nikt. Bliskość nie do opisania. Były kolejne podróże, między innymi do Tajlandii, Laosu i Wietnamu. Będąc w nim jeszcze nie wiedzieliśmy, że kiedyś to będzie nasz dom. A ,,kiedyś,, przyszło bardzo szybko.

 

 Zielona kraina – Wietnam

 

Zmiana nadeszła dość niespodziewanie, choć nie mogę napisać, że nieoczekiwanie. Po krótkiej, już tym razem tylko dwuosobowej naradzie, zdecydowaliśmy o wyjeździe do Wietnamu. Przenieśliśmy się z pustyni do zielonej krainy. Teraz tutaj jest nasz dom, bo nasz dom jest tam gdzie my. Lubimy Wietnam z jego plusami i minusami. Dzięki dobrej pracy męża możemy realizować swoje pasje i spełniać marzenia, a ja mogę dbać o nas i robić to, co lubię. Gdzie te czasy, gdy musiałam pracować na dwa etaty na raz? Na szczęście minęły od czasu wyjazdu z Polski.

 

Lubimy kraj w którym obecnie żyjemy. To piękna, zielona kraina, choć miasta przytłaczają. W Wietnamie trzyma nas praca, styl życia i możliwość realizacji planów oraz rozwoju naszych pasji. Mamy tutaj codzienne życie które lubimy, przyjaciół i znajomych. Kiedy tylko mamy czas wyjeżdżamy poza Hanoi, w którym mieszkamy, na łono natury, a trzeba przyznać, że możliwości są ogromne, gdyż to niezwykle zielona kraina tysiąca gór, jezior, a także rzek, mórz i wysepek. Dla nas najważniejsze jest jednak to, że jesteśmy razem na dobre i złe, a nasz dom jest tam, gdzie my, czyli obecnie w Wietnamie.

 

Od pustyni do zelonej krainy, a co potem …?

https://www.zycieipodroze.pl/2016/01/19/katar-kraj-kontrastow-w-naszych-sercach-pozostanie-na-zawsze/

https://www.zycieipodroze.pl/2019/07/30/pozegnanie-z-wietnamem/

Ciag dalszy nastąpi …

10 komentarzy

      • Marta

        Tak to prawda że od pustyni po zieloną krainę😀🥰❤️
        Przyznam sie że sama byłam zaskoczona wyjazdem do Kataru nie tym że sobie poradzicie tylko że tak daleko wtedy nawet nie wiedziałam gdzie leży Katar ale wiem że to był właściwy wybór ❤️🩵❤️
        A Wietnam to prawdziwie zielona kraina bardzo miło go wspominam zwłaszcza z tych podróży większych i mniejszych🍀
        Czekam więc na post kolejnego kraju w który teraz stworzyliście dom 🌄
        Kocham Was ❤️🥰😘🥰❤️

        • anetagrenda

          Tak, tak to było siostrzyczko, najpierw pustynia a potem zielona kraina. 🥰 Zarówno Katar, jak i Wietnam daleko od Polski. Jednak Ty przyzwyczaiłaś się do tych odległości i przylatywałaś do nas w odwiedziny. 😀🥰❤️ Sama wiesz najlepiej, że oby dwa kraje były dobrym wyborem. Na miarę czasów i okoliczności. ❤️ Co prawda to już przeszłość, ale jakże wyjątkowa. Teraz można iść dalej, żyć tym, co tu i teraz i dzielić się tym z Wami. Możesz być pewna, że ciąg dalszy opowięści nastąpi… Kochamy Cię Martusiu. ❤️🥰❤️

  • gosia B

    Wzruszająca, piękna historia. Krzepi, bo pokazuje, że warto postawić na jedną kartę i szukać szczęścia daleko, chocby na chwilę. Powodzenia 🙂

    • anetagrenda

      Ślicznie dziękuję za ciepłe słowa i życzenia powodzenia. Powiem tak, warto, zdecydowanie warto. Pozdrawiam serdecznie. 🙂

  • Miye

    Przejście od trudnych początków do spełnienia marzeń i znalezienia szczęścia pomimo przeciwności, pokazuje siłę rodziny i ducha. Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały tej podróży.

    • anetagrenda

      Tak, czasami nawet nie wiem ile jest siły w nas, lub wręcz odwrotnie, jak bardzo odczujemy jej brak. Bardzo mi miło, że czekasz na kolejne rozdziały tej podróży.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *