Wyspa Phu Quoc już od dłuższego czasu była jednym z naszych wietnamskich celów podróżniczych. Zdecydowaliśmy się ją odwiedzić w czasie Świąt Bożego Narodzenia i spędzić po raz pierwszy w taki sposób te oto Święta. Bez śledziówki, pierogów, kapusty z grochem, krokietów, śledzi, makiełek, ryby po grecku i innych smakołyków, bez wizyty w Kościele i zimowego nastroju. Jednakże był to czas piękny i wyjątkowy wśród pięknej przyrody, cudów natury i wyjątkowych osób.
W Wigilię był opłatek, dekoracje świąteczne, kolacja w szerszym, międzynarodowym gronie wśród Wietnamczyków, Niemców, Szwedów, Anglików i Rosjan, która obfitowała w ryby, owoce morza, zupę z dyni i inne przysmaki. Były kolędy i pastorałki oraz Mikołaj. Ponadto rozmowy z bliskimi przez skypa i telefony. Również Boże Narodzenie zakończyliśmy smaczną kolacją ze znajomymi Polakami, z którymi spędziliśmy uroczy wieczór.
Co najważniejsze byliśmy w ten świąteczny czas my dwoje, jak co roku, niezależnie od okoliczności. Spędziliśmy go poza celebrowaniem Świąt na podróżowaniu, poznawaniu wyspy i ludzi ją zamieszkujących, na korzystaniu z magicznej przyrody, słonecznej pogody i ciepłej wody w zatoce. Przyznam się przy tym, że grudzień nie był pozbawiony polskich smaków i tradycji, gdyż przed wyjazdem na Phu Quoc braliśmy udział w spotkaniach świątecznych, między innymi w Ambasadzie Rzeczypospolitej Polskiej w Hanoi, gdzie spotkaliśmy się z Polakami i popróbowaliśmy dań wigilijnych i świątecznych, a i u nas w domu ich nie zabrakło.
Wyspa Phu Quoc leży w Zatoce Tajlandzkiej zaledwie 15 kilometrów od Kambodży i 45 kilometrów od miasta Ha Tien przynależąc do tej samej prowincji, czyli Kiên Giang. Jest ona największą wietnamską wyspą o powierzchni 574 km². Słynie ze wspaniałych, wielokilometrowych, prawie dzikich, piaszczystych, choć stosunkowo wąskich plaż, palm kokosowych, lasów tropikalnych, strefy górzystej, wodospadów, światowej klasy hoteli i spa, a także pysznych owoców morza, pięknych pereł oraz produkcji sosu rybnego.
Wyspa ma do zaoferowania wiele aktywności dla turystów. Od pływania, snorkelingu, nurkowania, rejsów statkami, po wędkowanie i wspinaczkę. Można również podziwiać zwierzęta w Vinpearl Safari oraz świątynie i pagody. Aby poznać lepiej wyspę warto wypożyczyć skuter, aby dotrzeć nim wszędzie tak, gdzie mamy ochotę. Wyspa doskonale nadaje się na relaks we dwoje, jak i z całymi rodzinami. Jest to idylliczne miejsce do wypoczynku, choć już niestety coraz bardziej zatłoczone. Phu Quoc odwiedzają zarówno Wietnamczycy, żyjący tutaj ekspaci, jak i turyści z całego świata.
W północno-wschodniej części wyspy położony jest Phu Quoc National Park. Park o łącznej powierzchni ponad 31000ha jest podzielony na trzy obszary funkcjonalne, a mianowicie: strefę ochrony ścisłej (8786 ha), sekcje ekologiczną (22603 ha) oraz miejsce badań ( 33ha). Bogactwo roślinności w Phu Quoc National Park jest ogromne. Można tutaj zobaczyć kasztany, storczyki, paprocie i wiele innych przedstawicieli świata flory. Również fauna jest interesująca. Występuje tutaj 30 gatunków ssaków, 200 gatunków ptaków i 50 gatunków gadów. Dookoła bardzo dużo też jest koralowców, wodorostów i przedstawicieli świata podwodnego. Obejmujący obszary lądowe i morskie park jest wprost stworzony do odpoczynku i spędzania czasu wśród dziewiczych lasów i pięknych, dzikich plaż.
My pierwszego dnia wybraliśmy się skuterem na północ wyspy, aby podziwiać Vinpearl Safari i Park Przyrody oraz Zoo. Na ogromnym terenie żyje ponad 3000 zwierząt reprezentujących ponad 150 gatunków. Można je podziwiać ze specjalnego autobusu objeżdżającego teren dookoła. Jest to niezwykłe doświadczenie, gdyż zwierzęta niejednokrotnie przechodzą przez drogę, którą się przemierza. Również w Zoo można zobaczyć wiele interesujących okazów ssaków, ptaków, gadów i owadów. Kilkugodzinny pobyt w tymże miejscu jest wyjątkowym doświadczeniem.
Ponadto niedaleko znajduje się Vinpearl Land stworzony dla dzieci małych i dużych oferujący szereg atrakcji takich jak zjeżdżalnie z wodą, rzekę, zamek , różne karuzele i atrakcje rodem z lunaparku. Miejsce niezwykłych rozrywek, ale i pokazów w Aquarium, czy też pośród Śpiewających Fontann.
Stąd już niedaleko na sam północny skrawek wyspy, gdzie można podziwiać wioski na wodzie, a nawet rozkoszować się spacerem w głąb morza po drewnianych pomostach i posiłkiem, czy napojem spożytym w maleńkich restauracjach umieszczonych na ich końcach. To wyjątkowe doświadczenie móc obserwować życie ludzi żyjących w skromnych domkach i zależnych tak bardzo od natury. Po raz kolejny zauważa się, jak zwykłe życie jest niezwykłe w swej prostej formie i codzienności.
Kolejnego dnia zwiedziliśmy Phu Quoc National Park, a także wschodnie wybrzeże wyspy. Droga nie była łatwa, ale widoki niezapomniane, a do tego przez dłuższy czas nie widzieliśmy nigdzie białego człowieka. Zdecydowanie ta cześć wyspy jest dużo mniej rozwinięta, a przez to i atrakcyjna dla nas, gdyż w dużej mierze toczy się tam zwykłe życie, a nie to nastawione na komercję, która już coraz bardziej jest widoczna po zachodniej stronie. Można usiąść na jeden z dzikich plaż z białym piaskiem, lub spędzić czas w jednej z wiat umieszczonych na końcach pomostów, co jest wyjątkowym doświadczeniem. Ludzie, choć nie mówią zbytnio tutaj w języku angielskim są przyjaźni i otwarci. Cieszą się, gdy zatrzymujemy się przy ich domostwach położonych tuż przy toni morskich wód.
W drodze powrotnej chcieliśmy zobaczyć wodospady, ale o tej porze roku nie wyglądały one atrakcyjnie, gdyż poziom wód był bardzo niski. Z kolei mogliśmy podziwiać plantacje pieprzu rosnącego na Phu Quoc w zadziwiających ilościach i farmy pszczół. Kolejnego dnia wybraliśmy się na zwiedzenie fabryki sosu rybnego i fabryki w której produkuje się wina i syropy z owoców drzew kwitnących tuż obok. Znajdowało się tam również wiele gatunków storczyków, których kolory zadziwiały.
Ponadto odwiedziliśmy miejsce, w którym z pięknych pereł hodowlanych tworzy się dzieła w postaci biżuterii i różnorodnych elementów dekoracyjnych występujących samodzielnie, bądź łączonych ze srebrem, czy złotem. Nic dziwnego, że Phu Quoc jest nazywana wyspą pereł. Najpopularniejszą i pierwszą farmą, która powstała w tym miejscu jest Ngoc Hien. To w niej hoduje się trzy rodzaje tychże wyjątkowych pereł: Phu Quoc Black Lip, South Sea, and Akoya.
Poza tym można zwiedzić nieczynne obecnie więzienie zwane także obozem jenieckim, w którym przetrzymywani byli opozycjoniści i ludzie nieprzychylni władzy. Znane ono jest z klatek tygrysów i innych wymyślnych tortur. My do środka, z racji, że były to Święta Bożego Narodzenia, nie wchodziliśmy, a wręcz woleliśmy odwiedzić pagodę, czy winnicę.
Phu Quoc to morze i plaże. Jedne zachęcające do spacerów i leżakowania, inne do aktywności sportowych. My z przyjemnością wracaliśmy każdego dnia do naszego Resortu Cocopalm, gdzie spędzaliśmy miło popołudnia, wieczory i poranki między skuterowymi przejażdżkami. Mogliśmy tam wypocząć pośród pięknej zieleni, wśród której znajdował się nasz bungalow, a do plaży i morza mieliśmy dosłownie kilka kroków. Lokalizacja okazała się niesamowita, w sam raz na dzienne i nocne kąpiele w zatoce. Jedzenie serwowane przez resort było smaczne i świeże, a i atrakcji świątecznych nie zabrakło. Na uwagę zasługują pyszne owoce morza i soki świeżo wyciskane podawane do każdego posiłku. Dla miłośników kuchni kontynentalnej też znalazło się coś dobrego. Personel był bardzo miły, otwarty i przyjacielski, a czystość w resorcie niezwykła w porównaniu z tym, co przyszło nam miejscami oglądać przemierzając Phu Qouc. I to chyba jedyny minus wyspy jako całości, jaki przyszło nam zauważyć, to znaczy nieopanowane śmieciowiska związane raczej z brakiem dbałości o czystość niż innymi wadami ludzkimi. Choć może warto jeszcze zauważyć, że dużo miejsc jest w trakcie budowy, co sprawia, że wyspa odbierana jest mniej przyjaźnie niż zapewne parę lat temu.
20 komentarzy
Ania Abakercja
niesamowite miejsce. zdjęcia zapierają dech w piersiach. ciekawa opcja spędzić Boże Narodzenie w tak odmiennych okolicznościach.
anetagrenda
Tak dla nas to były zupełnie inne, niezwykłe, ale i wyjątkowe Święta Bożego Narodzenia spędzone w przepięknym otoczeniu 🙂
Quanna
Miła odmiana dla spędzenia Świąt! Chciałabym kiedyś wyjechać gdzieś daleko, mimo że bardzo lubię rodzinną atmosferę Bożego Narodzenia:) Piękne zdjęcia, wyjazd na pewno był świetny :0
anetagrenda
Zapewne jest to duża odmiana i ciekawe doświadczenie 🙂 bez lepienia pierogów i przygotowywania innych dań, bez Pasterki w Kościółku, ale jakże interesująca przygoda z niezwykłą aurą w tle 🙂
Karolina Kary B.
Fajnie tak spełnić marzenia 🙂 Mnie się też marzą takie mało tradycyjne święta. Może kiedyś 🙂
anetagrenda
Życzę Ci spełniających się marzeń i Świąt spędzonych w różnorodnych warunkach, pięknych krainach i wyjątkowych okolicznościach 🙂
Marta
Po prostu cudnie. Miejsce jak z bajki. Miejsce do relaksu jak i do zwiedzenia. Fantastycznie siostrzyczko. Kocham Cie?
anetagrenda
Tak siostrzyczko, to by piękny czas spędzony na niezwykłej tropikalnej wyspie, gdzie zwykłe życie jest niezwykłe, natura zadziwia, a słoneczko rozjaśnia każdy dzień. Było cudownie 🙂 Kocham Cię
dee4di
Kiedyś też tak spędzę święta! Rewelacja. Bez żalu zrezygnowałabym z wigilijnego obżarstwa na rzecz takich widoków. Piękne zdjęcia
anetagrenda
Dziękuję bardzo 🙂 Zachęcam do takiej odmiany 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂
Mikołaj / Życie w podróży
Sporo zdjęć. I jak zielono! Mnie najbardziej brakowałoby chyba jednak śledzia na Boże Narodzenie 🙂 A ta tratwa-łódź ze styropianu rozwaliła mnie 🙂 Co za pomysłowość! Zazdroszczę Wam tej destynacji, tym bardziej że prowadzę blog o prawie identycznej nazwie zyciewpodrozy.pl 🙂 Co za zbieg okoliczności 🙂
anetagrenda
Dziękuję bardzo 🙂 Oj tak zielono mi i pomysłowo – to mogłabym napisać o Wietnamie 🙂 I faktycznie niemalże identyczne nazwy, choć może mające troszkę inny sens ? 🙂 Pozdrawiam Cię gorąco 🙂
Asia
Wspaniałe zdjęcia! Może niekoniecznie na święta Bożego Narodzenia ale o każdej innej porze roku mogłabym podróżować po Wietnamie! Mam nadzieje, że kiedyś to marzenie zrealizuję 🙂 Pozdrawiam!
anetagrenda
Dziękuję bardzo i zachęcam do odwiedzenia Wietnamu, zapewne Wam się spodoba 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂
Baska@1975
jak zwykle pokazaliście nam kolejne cudowne miejsce
anetagrenda
Dziękujemy bardzo. Cieszymy się, że i Was one cieszą i Wam się podobają 🙂
MamaKarolina
Takie święta to ja rozumiem 😉 jakbym była w takim miejscu na pewno nie narzekalabym że nie mam białych świąt xp
anetagrenda
Było fantastycznie 🙂 Inaczej, ale wyjątkowo 🙂 Warto spróbować zrobić coś inaczej niż co roku 🙂
Piotr Kowalczyk
Czyżby na Święta Wietnamczycy wysprzątali wszystkie smieci, których normalnie wala się tu setki ton na każdej plazy? Zdjęcia piękne ale nie ukazują całej prawdy o wyspie. Poczytajcie trochę więcej zanim zdecydujecie się tu przyjechać. My tu właśnie jesteśmy i zdecydowanie odradzamy.
anetagrenda
Może i tak było, a i w tym roku tam wracamy na Święta 🙂 Każdy ma inny punkt widzenia i widzi to, co chce :), a my wolimy podziwiać to, co ładne, choć nie ukrywam, że czasami śmieci w Wietnamie to przerażający widok niestety 🙁