Do uroczego Luang Prabang w Laosie dotarliśmy od strony Tajlandii płynąc Mekongiem dwa dni wolną łodzią. O szczegółach pisałam w poprzednim poście https://www.zycieipodroze.pl/2016/03/22/ekscytujacy-splyw-mekongiem-przez-niezwykly-laos/.
Z przystani do miasta, które od pierwszej chwili urzeka swą wyjątkowością, dojechaliśmy busikiem. Kolejnym krokiem było dotarcie do pensjonatu, który okazał się bardzo przytulny, a laotańscy gospodarze byli sympatyczni i przyjacielscy. Następnie udaliśmy się na główna ulicę miasta i wynajęliśmy motorek, którym postanowiliśmy się poruszać po Luang Prabang i okolicznych drogach, gdyż choć po mieście można było spacerować to już, aby zwiedzić okolice potrzebny był transport. A żeby być niezależnym motorek, czy też skuterek jest niezastąpiony, więc powróciliśmy do tego stylu podróżowania w czasie tej miesięcznej wyprawy zarówno w Laosie, jak i w następnych krajach, które mieliśmy wówczas odwiedzić, a więc w Wietnamie i niespodziewanie na Bali.
Luang Prabang to niezwykłe, stylowe i urocze miasto położone w północnym Laosie nad rzeką Mekong. To piękne miejsce było do roku 1975 stolicą kraju. Nazwę Luang Prabang tłumaczy się jako Królewskie Miasto Delikatnego Obrazu Buddy. Z miastem wiąże się wiele legend. Jedna z nich opowiada historię Buddy, który podczas podróży po Azji odpoczywając na brzegu Mekongu, uśmiechnął się i przepowiedział, że w tym miejscu powstanie bogata i potężna stolica państwa, co wkrótce nastąpiło i wybudowano Luang Prabang, choć pierwotnie nosiło ono inną nazwę. Do dziś jest tutaj bardzo dużo mnichów buddyjskich, świątyń i wiele tradycji i obrzędów związanych z religijnością.
W czasach kolonialnych Francuzi przebywając tutaj wybudowali różne obiekty i budynki mieszkalne, które w czasach walk zostały zachowane, gdyż Luang Prabang było oszczędzane przez walczących po obu stronach. Stąd na głównych uliczkach wciąż dominuje styl kolonialny, co sprawia, ze uliczki wyglądają urzekająco. Do dziś czuć tutaj niemalże atmosferę francuskich miasteczek. Poza stylem, w którym zostały utrzymane budynki znajduje się tutaj kilka francuskich restauracji i kafejek. Można w nich skosztować pysznej, prawdziwej bagietki, słodkości przyrządzonych według francuskich przepisów lub wypić pyszną kawę. Również oferta dań obiadowych jest bardzo bogata. Bagietkę spróbowaliśmy na śniadanko, kawę wypiliśmy, ale pozostałe posiłki spożywaliśmy na ulicach, gdyż oferta była bardzo bogata, o czym napiszę w dalszej części tekstu.
W 1995 roku Luang Prabang zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W mieście znajduje się bardzo dużo świątyń, choc już nie tak dużo, jak w czasach świetności, zabytków, klasztorów, kompleksów o charakterze buddyjskim składających się ze świątyń głównych, stup, sal, bibliotek i wieży z bębnem, a także Muzeum Pałacu Królewskiego.
Poza świątyniami i uroczymi budynkami Luang Prabang jest ozdobione dużą ilością pięknej, zielonej roślinności. Na jej tle budynki i obiekty religijne wyróżniają się bardzo ze swoimi złotymi, białymi i różnokolorowymi barwami. Spacer pośród nich jest ogromną przyjemnością. My po zwiedzeniu Luang Prabang, spacerze po mieście, odwiedzeniu kilku świątyń i odpoczynku nad rzeką Nam Khan wybraliśmy się już drugiego dnia motorkiem na przejażdżkę, aby zwiedzić okoliczne wioski i ujrzeć cudowną, niezwykłą naturę i przepiękną krainę, która rozciągała się dookoła. Mijaliśmy wspaniałe góry, piękne pola ryżowe, które wyglądały ślicznie mieniąc się soczystą zielenią wśród promieni słońca. Mieszkańcy pracowali na polach lub w swoich gospodarstwach. Przy drogach rosło bardzo dużo drzew tekowych, a radosne dzieci bawiły się tak, jak w Polsce kilkadziesiąt lat wstecz, gdy byłam bardzo mała, kiedy to nie spędzało się czasu przed telewizorem tylko na powietrzu wymyślając różne zabawy.
Odwiedziliśmy uroczą krainę pośród gór, w której znajdował się wodospad Kuang Si z mniejszymi jego odbiciami poniżej. Niezwykłe, zapierające dech w piersiach miejsce z wyjątkowymi, kaskadowymi wodospadami i cudowną miętowo-turkusową wodą. Coś niesamowitego. Byliśmy zachwyceni tym miejscem. A że dotarliśmy tam wcześnie rano mogliśmy się sami wykąpać w jednej z niecek. To było cudowne przeżycie. Spacer wśród szumiących wodospadów, wody o niezwykłym kolorze i otaczającej to wszystko zieleni był niezwykłym doświadczeniem ubarwionym kąpielą i zabawą w chłodnej wodzie. Schodząc drogą w dół podziwialiśmy dość groźnie wyglądającego misia 🙂 Był to Czarny Niedźwiedź Azjatycki, który żyje na tych terenach.
Wracając z wyprawy do Kuang Si mijaliśmy laotańskie wioski, szkoły i tubylców. Ludzie na wsiach poruszają się na własnych nogach lub rowerach, rzadziej wykorzystując skutery i motory lub pojazdy. Te wykorzystywane w większości służą do pracy w polu i przewozu wyhodowanych produktów, głównie ryżu, warzyw i owoców. Poza polami ryżowymi pięknie wyglądają te z ananasami. Położone są one na wzgórzach ze względu na specyfikę wzrostu tych owoców.
Podróżując zatrzymaliśmy się na posiłek w tradycyjnej, otwartej, laotańskiej chacie. W tym domu u bardzo miłych ludzi skosztowaliśmy pysznego domowego jedzenia. Sporo mieszkańców wsi też przychodziło tutaj, aby zjeść, bądź zabrać pożywną i smaczną zupkę na wynos. A pakowano ją w takie to oto woreczki. W czasie kilku dni spędzonych w tych okolicach skosztowaliśmy kilka razy jedzenia przy ulicach. Można było poza zupą zjeść świetnie doprawione i mięciutkie szaszłyki, przygotowane przez miejscowe kobiety, a grillowane przez panów, choć to nie było regułą, lub świeże grillowane ryby i wiele innych pyszności. A wszystko to w towarzystwie życzliwych, przyjaznych, otwartych osób. Laotańczycy to przemili ludzie, o czym zwłaszcza w czasie podróży po wioskach można się przekonać.
Poza podróżowaniem na motorku popłynęliśmy małą łódką rzeką Huay Thong. Zeszliśmy na ląd, aby zobaczyć słonie i wodospad, ale ten był wyschnięty niestety w tym czasie, choć kiedy my przebywaliśmy w Luang Prabang często padało. Zaopatrzyliśmy się w deszczówki i dzięki temu mogliśmy spacerować także w czasie opadów. Choć zdarzało się nam i zmoknąć do suchej nitki 🙂
Kiedy wracaliśmy do Luang Prabang udawaliśmy się na Nocny Bazar, który był rozkładany na głównej ulicy w godzinach wieczornych. Można było tutaj zakupić pamiątki, ubrania, czy praktyczne gadżety lub skosztować różnych smakowitości. Od różnych dań regionalnych, jak laotańska kanapka, mięs, kiełbas, rollsów zaczynając, a na pierogach i owocach kończąc. Królowały również słodkości, które zachęcały, aby je skosztować.
Wczesnym rankiem z kolei braliśmy udział we wręczaniu darów mnichom w postaci jedzenia. Procesja każdego dnia wygląda magicznie. Boso idący mnisi, czy to w słońcu, czy też w deszczu, wyglądają uroczo, a wszystko jest takie mistyczne.To bardzo piękna tradycja. Już drugiego dnia wiedzieliśmy, że po usłyszeniu gongów za kilka chwil można ustawić się na ulicy z koszem z potrawami i podarować je mnichom. Ponadto mieszkańcy w bocznych uliczkach szykują każdego dnia dary dla mnichów, po które oni i tam się udają. Większość z nich żyje bardzo skromnie, ale są i tacy, którzy korzystają z nowoczesnych rozwiązań.
32 komentarze
Socjopatka
pięknie. 🙂
anetagrenda
Tak cudownie 🙂
My Home Rules
Lubię egzotyczne podróże, super relacja oprawiona fajnymi fotkami. Przyroda w Laosie piękna, a sposób pakowania zupy chyba przemycę na swój grunt 😉
anetagrenda
Dziękuję bardzo 🙂 Laos to cudowna kraina 🙂 Tak i pewne rozwiązania podpatrzeć 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂
Marcin
Wow! Świetne zdjęci!. Pełna egzotyka 😀
anetagrenda
Dziękuję 🙂 Tak to niezwykła kraina 🙂 Pozdrawiam 🙂
Dawid
Laos potraktowałem trochę po macoszemu, bo był tylko przy okazji Wietnamu, ale chcialbym tam wrócić, bo wiem, że jeszcze dużo tam przede mną do odkrycia.
anetagrenda
Zachęcam bo warto. My też będziemy wracać, gdyż Laos to po Nepalu i Himalajach dla mnie ukochany kraj 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂
Młodzi na Dorobku
zazdrościmy wyprawy. pewnie tam jest przesmaczne jedzenie. polecacie coś szczególnie?
anetagrenda
Przygoda z Laosem choć krótka była wspaniała. Wrócimy tam jeszcze…a jedzenie było najlepsze na ulicy, świeże szaszłyki mięsne, warzywne, mięsko prosto z rożna i rusztu podawane ze specjalnym sosem – pychotka 🙂
Vai Bewitched
Zazdroszczę Ci tej wyprawy. Czy to podróż dookoła śwata czy tylko wycieczka po Azji?
anetagrenda
Póki co poznajemy Azję, a mieszkamy w Wietnamie 🙂
Młoda Mama
Ciekawe miejsce ni piękne zdjęcia.
Życzę kolejnych udanych podróży po Azji. ☺
Pozdrawiam
anetagrenda
Pięknie dziękujemy i pozdrawiamy serdecznie 🙂
Instytut Designu
Zazdroszczę pięknych widoków. W podstawówce pisalam obszerny elaborat o Laosie i Kambodży
anetagrenda
To musiał być bardzo interesujący projekt 🙂
Natalia
Prześliczne miejsce *-*
anetagrenda
To prawda 🙂
Kasia
Lsos jeszcze przed nami. Mega fajny wpis! Dużo ciekawych informacji i te zdjęcia..?
anetagrenda
Bardzo się cieszę i życzę Wam, abyście tam dotarli 🙂
Beata-podrozezmysza.com
Wspaniały reportaż i naprawdę bajkowe fotografie! Mam nadzieję, że kiedyś odwiedzę ten piękny zakątek. Nie dość, ze niesamowita przyroda, to również zyczliwi, niezmanierowani mieszkańcy. O jedzeniu nie wspomnę- narobiliście smaka 😉
anetagrenda
Bardzo dziękuję za ciepłe słowa 🙂 Życzę Ci, abyś osobiście mogła doświadczyć takiej przygody 🙂
Słodko-slone
Super! Pozazdrościć 🙂 super fotorelacja 🙂
anetagrenda
Pięknie dziękuję 🙂 Bardzo mi miło, że się podoba 🙂
Dee
Zazdroszczę wszystkiego i tej bagietki przed buddyjską świątynią i skuterka i wodospadów. Miejsce wydaje się rewelacyjne. Muszę zaplanować jak dojechać do Laosu w najbliższym czasie. Myślisz, że 2 tygodnie na Wietnam i Laos to duzo za mało? Czy da się najważniejsze rzeczy zobaczyć?
anetagrenda
Dorotko na Laos i Wietnam dwa tygodnie to za mało zdecydowanie, ale jeśli wybierzecie tylko kilka miejsc i dobrze to logistycznie zaplanujecie to jak najbardziej możecie zobaczyć choć część tego, co Was interesuje 🙂
Adrian
Laos jest cudowny 🙂
anetagrenda
Zdecydowanie się z tym zgadzam 🙂
MAK
Uwielbiam czytac relacje z takich egzotycznych podrozy.
anetagrenda
Bardzo się cieszę 🙂
Karolinka's Beauty
Rzeczywiście urocze miejsce. Laos to bardzo ciekawe miejsce, które chętnie bym odwiedziła w przyszłości 🙂
anetagrenda
Tak, i póki co jeszcze nie jest w nim dużo turystów 🙂