Powitania i pożegnania, czyli emigracyjne emocje i rozterki …

Emigracyjne rozterki nie bez powodu będą dziś tematem moich rozważań. A rzecz będzie o powitaniach i pożegnaniach oraz emocjach, które im towarzyszą. Dotyczą one  wszystkich ludzi, ale tych którzy zdecydowali się  żyć na emigracji, z dala od najbliższych, w szczególny sposób.

 

,,Wszystko przemija i musimy się z tym pogodzić,,

Paulo Coehlo

 

Dość długo mnie tutaj na blogu nie było. W tym czasie moja siostrzyczka przyleciała do nas, czyli do Wietnamu i niestety też, jak to bywa z odwiedzinami rodziny mieszkającej za granicą kraju, odleciała. Spędziłyśmy razem ponad dwa miesiące, za co jestem bardzo wdzięczna. Czas spędzony z najbliższymi naszemu sercu osobami jest bezcenny. A kiedy mieszka się kilka tysięcy kilometrów od siebie tym bardziej znaczący. Spotkaniom tym towarzyszą zawsze emocje związane z powitaniami i pożegnaniami.

Są różne rodzaje powitań i pożegnań. Towarzyszą im też nie rzadko odmienne emocje. Często pojawiają się łzy, drżenie głosu, mocniejsze bicie serca oraz inne odczucia zarówno psychiczne, jak i fizyczne. Nie każde powitanie jest powodem do radości, tak jak i nie każde pożegnanie może być powodem smutku. Jednak emigracyjne rozterki są z nimi związane. Zapewne witając się nawet w trudnych sytuacjach i niesprzyjających okolicznościach podchodzimy do tego inaczej niż wówczas, gdy się żegnamy.

 

,,Żegnając przyjaciela nie płacz,

ponieważ jego nieobecność ukaże ci to, co najbardziej w nim kochasz,,

                Khalil Gibran

 

Wydaje się, że każde powitanie, czy też pożegnanie ma swój sens. Mogą towarzyszyć im nadzieja, radość, euforia, ale też nostalgia, smutek, czy żal. Po nich zostają wspomnienia. Mogą przypominać słodki, bądź wręcz odwrotnie gorzki smak. Nierzadko towarzyszy im emocjonalna huśtawka, a nawet trampolina składająca się ze skrajnych emocji.

Żyjąc na emigracji, mieszkając z dala od osób bliskich naszemu sercu i spotykając się co kilka, kilkanaście miesięcy, a nawet lat wiemy, że witając się dziś za chwilę krótszą, bądź dłuższą będziemy się żegnać. To samo dotyczy wszystkich tych, których spotykamy w czasie naszej wędrówki przez życie niekoniecznie w jednym kraju. Często kogoś witamy, ale też i żegnamy się nie wiedząc, czy jeszcze się kiedyś spotkamy. Warto, aby był to czas jak najlepszy dla tych, którzy go doświadczają.

Aby zachować równowagę emocjonalną  dobrze byłoby nauczyć się witać, a może przede wszystkim żegnać. Umieć przywitać to, co będzie a pożegnać to, co było. Zapewne większość z Was doświadczyła tego i zdaje sobie sprawę, że to wcale nie takie proste i oczywiste. Każdy z nas ma na to inny sposób.

Ja raduję się powitaniami, a jeśli chodzi o pożegnania to tłumaczę to sobie tak, że każdy czas jest po coś. Zarówno ten spędzony razem, jak i ten z dala od siebie. Cieszę się zarówno dniem codziennym tutaj na emigracji w Wietnamie, jak i chwilami spędzonymi z bliskimi w Polsce lub podczas ich wizyt u nas w kraju, który jest teraz naszym domem. Ponieważ jestem emocjonalistką to i tak łza kręci się w oku, a głos drży, ale z biegiem lat jest łatwiej. A Ty co robisz, gdy dopadają Cię emigracyjne rozterki? A może wcale nie jesteś na emigracji i w Polsce też masz takie momenty? Jak wówczas sobie z nimi radzisz?

10 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *