Cat Ba i Monkey Island raj na ziemii i wodzie …

W czasie listopadowego imieninowego weekendu mojego męża postanowiliśmy odwiedzić wyspę Cat Ba. Decyzję o tej wyprawie, jak i o noclegu na Monkey Island podjęliśmy spontanicznie. W deszczu i słońcu przejechaliśmy 400 kilometrów na motorze, płynęliśmy trzema promami oraz dwoma łódkami. Cat Ba, jak i Monkey Island nas zachwyciły. Zapewne tam jeszcze wrócimy 🙂

 

 

 

 

 

 

Pomimo dość intensywnego przebiegu wyprawy zdążyliśmy się także zrelaksować w cudownym miejscu, wykąpać w morzu, a także spędzić miły wieczór w towarzystwie nowo poznanych znajomych z Australii, z którymi wciąż utrzymujemy kontakt. Ponadto udało nam się trochę pozwiedzać. Był to szalony weekend i cudowny czas spędzony razem w przepięknym otoczeniu, słonecznej pogodzie, jak i w strugach ulewnego deszczu. Czyż życie nie jest piękne … a Wietnam jest krajem, który ma tak wiele do zaoferowania …

 

 

 

 

 

 

Podróżując w stronę Cat Ba wybraliśmy drogę na Ha Long Bay, a w drodze powrotnej przez Haiphong. Warto podkreślić w tym miejscu, że motory nie mogą jeździć autostradami, stąd podróżując w ten sposób przemieszcza się wolniej i nieco nadrabia kilometrów. Droga była niezwykła. Przez około 100 kilometrów zarówno w jedną, jak i w drugą stronę padało bardzo mocno. Za to pogoda na Cat Ba i Monkey Island była idealna na zwiedzanie, podziwianie przepięknych gór i skał, a także plażowanie oraz kąpiel w morzu. Warto zdecydować się na odwiedzenie tego miejsca, gdyż jest świetną alternatywą dla Ha Long Bay, o którym opowiem w jednym z kolejnych postów, a które zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO i jest jednym z siedmiu cudów świata. Powiem tak, a raczej napiszę, że Cat Ba niczego nie brakuje pod tym względem również. Występują tutaj piękne góry wapienne wyłaniające się z wody, a okolica jest niezwykle ciekawa zarówno pod względem przyrodniczym, turystycznym, jak i historycznym. Można podróżować promami, łodziami, co i my uczyniliśmy oraz radować się niesamowitymi, magicznymi, przepięknymi krajobrazami i dzikimi, maleńkimi plażami. Gdyby nie to, że płynęliśmy z innymi ludźmi podpłynęlibyśmy do jednej z nich zapewne. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Niektóre z tych plaż są zagospodarowane, a właściciele oferują tam noclegi i pobyt zainteresowanym osobom.

Cat Ba jest największą spośród 367 wysp archipelagu o tej samej nazwie. Położona jest w południowo-wschodniej części zatoki Ha Long. Ma powierzchnię około 300 km² i jest doskonałym miejscem wypoczynku, turystyki, a także historycznie ważnym dla Wietnamu. Wyspa została uznana za Światowy Rezerwat Biosfery. Jest dużo mniej zatłoczona niż Ha Long Bay, a oferuje przepiękne widoki, zielone lasy, cudowne góry i ciekawe miejsca do plażowania, wspinaczki, spływy kajakowe, a przede wszystkim jest cudowną wyspą do eksplorowania, czy to w czasie trekkingu, czy też na motorze. My poza podziwianiem krajobrazów, zresztą zapierających dech w piersiach, czyniących Cat Ba wyjątkowym miejscem wynikającym z cudownego połączenia wód morskich i wyrastających z nich niesamowitych gór i zielonych lasów zwiedziliśmy także jaskinię, która w czasie wojny z Amerykanami służyła jako szpital stąd jej nazwa Hospital Cave. Było to miejsce odporne na bomby stąd nie tylko chorzy tam przebywali, ale i szefostwo wojska. Niesamowite, ale zachowała się ona w bardzo dobrym stanie do dziś. To zapewne spowodowane jest mikroklimatem w niej panującym i położeniem. Znajdowały się tam pomieszczenia operacyjne, rehabilitacyjne dla żołnierzy, a także przeznaczone dla personelu, czy rekonwalescentów. System łączności był bardzo dobrze rozwiązany. Miejsce było tak doskonale ukryte, choć teraz ze względu na zwiedzających oznaczone, że zapewne trudne do odnalezienia przez wroga, choć próbowano je zbombardować.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Atrakcją jest również nowo wybudowany Cannon Fort ze starymi budynkami i miejscami do lądowania śmigłowców. Ponadto mogliśmy podziwiać urocze pola hibiskusowe, które w cudowny sposób odznaczały się na tle górskiej zieleni wprawiając mnie w zachwyt. Kwiaty hibiskusa są przepiękne, choć rosną w zasadzie na krzewach. A herbatkach z nich naparzona smakuje wyśmienicie. Na terenie wyspy znajduje się Cat Ba Rezerwat Przyrody wpisany na listę UNESCO. Jest on utworzony z lasów tropikalnych, gór wapiennych, namorzyn, raf koralowych, traw i wielu jaskiń. Ponadto można skorzystać z wielu atrakcji oferowanych turystom. Warto przyjrzeć się też pracy ludzi, która ma miejsce w portach, na przykład przy rybach, czy też krewetkach, gdy przypływają kutry. My skosztowaliśmy świeżych owoców morza, na które zresztą dość długo czekaliśmy, gdyż było wielu chętnych, w restauracji na świeżym powietrzu z cudownymi widokami na góry i morze. Tam zdecydowaliśmy oraz umówiliśmy się telefonicznie na nasze przybycie na Monkey Island. Postanowiliśmy zaszaleć i spędzić trochę czasu na wyspie, na której znajduje się tylko jeden resort i przebywa niewiele osób. Zostawiliśmy nasz motor na Cat Ba u jednej pani w sklepie i łódką popłynęliśmy dalej.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Sama droga na wyspę była bardzo interesująca. Płynęliśmy wśród cudownych gór i widzieliśmy wiele maleńkich plaż. Zapewne warto wrócić tam i popływać chociażby kajakami i wypocząć na dzikiej plaży. Mijaliśmy wioski na wodzie, które są świetnie zorganizowane. Wyposażono je w prąd, anteny satelitarne i inne dobra. Jednakże życie nie wydaje się tam proste. Zastanawiające jest to, że ludzie, którzy tam mieszkają nie przenoszą się na ląd tylko wciąż tam żyją. Styl życia, przyzwyczajenie, czy też brak możliwości normalnego funkcjonowania na lądzie? Tego nie wiem. Piękne jest to, że oni wyglądają tam na szczęśliwych i to jest najważniejsze. Żyją na wodzie, z wody i jest to dla nich naturalne. Kiedy dopływaliśmy do Monkey Island wiedziałam, że spędzimy tam cudowne popołudnie, wieczór i noc. Samo miejsce już z daleka zapiera dech w piersiach. W otoczeniu zielonych lasów i roślinności porastającej góry wapienne znajduje się jedyny ośrodek o nazwie Monkey Island Resort, w którym spędziliśmy niezwykły czas. Są tam prywatna plaża, miejsce widokowe i cudowne z niesamowitym klimatem domki i bungalowy. Z naszego tarasu rozciągał się urzekający widok na morze, plażę i okolicę. Spędziliśmy tam cudowny czas kąpiąc się i szalejąc w wodzie jak małe dzieci ciesząc się spokojem i niezwykłą aurą tego miejsca.

 

 

 

 

 

 

To były magiczne, niezapomniane chwile. Widok zachodzącego słońca, plaża, góry, szum fal i to wszystko w jednym czasie i w jednym miejscu. Również poranek był zachwycający. Warto wstać skoro świt, aby podziwiać przepiękną tęczę o wschodzie słońca, która cudownie wyrasta pomiędzy górami i wodą. Spacer plażą, śniadanko z pięknymi widokami i kochający człowiek obok. To magiczne chwile i wyjątkowa wyspa, która na długo pozostanie z nami. Aż nie chciało się wracać. No, ale cóż … Postanowiliśmy, że tam wrócimy. Zarówno na Monkey Island, jak i przede wszystkim na Cat Ba, gdyż jeszcze chcemy tam trochę zobaczyć i przeżyć.

 

 

 

 

 

 

Ten szalony, cudowny weekend dobiegł końca. Jednak pozostanie na zawsze w nas. Jeśli się chce to można przejechać 400 kilometrów na motorze, płynąć trzema promami i dwoma łódkami, pozwiedzać, spędzić miło czas na pięknej wyspie i wykąpać się w oceanie. A to wszystko w niespełna 40 godzin. Aż chce się żyć …

18 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *